Legia jak ranny jeleń oraz konflikt interesów Tomasza H.

W trakcie rewanżowego meczu półfinału Pucharu Polski pomiędzy Legią a Górnikiem napisałem na Twitterze, że to nie jest Puchar Polski, tylko co najwyżej Puchar Woli. Jestem zdania, że obaj finaliści, zarówno Arka jak i Legia, awansowali do finału rozgrywek wyłącznie siłą woli, bo przecież nie dzięki umiejętnościom. Na oba rewanżowe mecze półfinałowe patrzyło się z taką przyjemnością, jak na jelenia potrąconego przez TIR-a (no chyba, że ktoś lubi patrzeć na dogorywające zwierzę). Gra Legii to nie był ranny jeleń, to był jeleń potrącony przez TIR-a właśnie, tylko czekający na przyjazd odpowiednich służb, które stwierdzą, że nie ma czego ratować i trzeba delikwenta dobić. Tymi służbami miał być Górnik, i nawet wydawało się przez moment, że finał tej historii może być jeden, gdy nagle Legia ostatkiem sił, jakąś nadludzką mocą, podniosła się i wróciła do lasu do gry najpierw doprowadzając do remisu, a następnie, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę.

***
Czy naprawdę nikomu z oglądających mecze nie przeszkadza, że Tomasz Hajto, reprezentujący interesy młodego zawodnika Górnika Zabrze, Wojciecha Hajdy, jednocześnie komentuje mecz Górnika? Rozumiem, że w kodeksie etyki menedżera piłkarskiego nie ma takiego punktu, bardzo prawdopodobne, że nie istnieje nawet ów kodeks etyki menedżera, ale naprawdę nie czujecie tego? Zastanawiam się co Tomasz Hajto mógłby powiedzieć, żeby pochwalić Hajdę za dobrą grę (to fakt, grał dobrze), a jednocześnie nie być posądzonym o lukrowanie swojego zawodnika. Musiałby milczeć, a to z kolei słabo wyglądałoby w telewizji, do której został zaproszony, bynajmniej nie po to, by siedzieć cicho. Osobiście nie przepadam za Tomaszem Hajto, nie jest też moją sprawą czy Polsat dobrze robi zatrudniając go do komentowania meczów, ale uważam, że mecz piłkarski to nie jest program publicystyczny, w którym zaproszeni goście wygłaszają swoje mniej lub bardziej sensowne opinie. Komentarz meczu jest po to, by przekazać widzom konkretną wiedzę, ekspercką, jak myślę, skoro w dziupli komentatorskiej siedzi ekspert. Bycie jednocześnie reprezentantem interesów jednego z piłkarzy jest chyba zbyt mocnym konfliktem interesów.

Komentarze